Skoro Pałac Kultury i Nauki to chory sen pijanego cukiernika, architekci odpowiedzialni za powstanie ślepych kuchni jak najszybciej powinni zgłosić się do AA lub po prostu – zmienić dealera. Oczywiście, na upartego – przy dużej dozie zapału i cierpliwości w załatwianiu stricte urzędniczych spraw, możemy pozyskać zgodę na utworzenie (wbrew pierwotnej myśli konstruktora) dodatkowego okna. O ile oczywiście – szczęście nam sprzyja, a sama kuchnia nie znajduje się w środku bloku. Zawsze jednak pozostaje nam inwencja twórcza i kreatywność. Bo w remoncie małej, ślepej kuchni chodzi głównie o jej rozświetlenie. Dlatego też świetnie sprawdzą się w tym wypadku jasne, pastelowe kolory i takie też meble, kuchenne blaty i akcesoria.

Najlepsze będą połyskujące materiały w których odbijać się będzie sztuczne światło. To efekt podobny do tego, jakie daje duże lustro zamontowane w niewielkiej łazience – powiększa optycznie mikroskopijne wnętrze i sprawia, że staje się ono mniej klaustrofobiczne. A jeśli urzędnicy nie zgodzą się na przebicie okna na świat – może uda się wywalczyć możliwość zburzenia ściany działowej tak, by połączyć ślepą kuchnię z resztą mieszkania. Powstanie w ten sposób salon z aneksem, który rozłoży przed nami szeroki wachlarz aranżacyjnych możliwości. Kiedy jednak kuchnię z salonem dzieli ściana nośna, której nijak nie da się wyburzyć – warto przemyśleć zastosowanie świetlików. Luksfery produkowane są w wielu formach i kolorach, a oprócz utylitarnej funkcji – świetnie sprawdzają się w roli niekonwencjonalnej dekoracji.