Zbliża się koniec roku, czas refleksji i wspomnień, np. tych dotyczących… drzwi. Tak, zazwyczaj po prostu przez nie przechodzimy, czasami mijamy, najczęściej zapominamy, a jednak niektóre z nich zostają w pamięci!

Te warte zapamiętania dzielą się z grubsza na dwie kategorie. Pierwszą z nich są drzwi ozdobne. Najczęściej prowadzące do kościołów, wielkich gmachów lub ważnych instytucji. Od samego progu mają nam przypomnieć o tym, że wchodzimy do ważnego miejsca!



Druga kategoria to drzwi zwyczajne, prowadzące do domów mieszkalnych, a jednak mające w sobie jakąś dodatkową magię. To najczęściej drzwi starych kamienic służące mieszkańcom od dziesięcioleci.



Zdarzają się również drzwi nieco zabawne, jak np. te w katedrze w Liverpoolu, gdzie ciężkie, drewniane drzwi stylizowane na pochodzące co najmniej ze średniowiecza, wyposażone zostały w zamek elektroniczny umieszczony na samym środku.

Zdarza się też, że drzwi nie ma, albo ich funkcję pełni zasłona lub tekturowa płyta, jak np. w fawelach Rio de Janeiro.


Czasami największe wrażenie robi to, co jest na drzwiach umieszczone, jak klamki, kołatki czy ćwieki.



My osobiście dobrze pamiętamy jeszcze jedne drzwi, prowadzące do apartamentu wynajętego w Wenecji. Nieszczęśliwie udało się nam je zatrzasnąć, zostawiając klucz w drzwiach od wewnątrz (ach te polskie nawyki), co zakończyło się stratą 2 godzin, ale z drugiej strony było wyjątkową okazją do zobaczenia w akcji weneckich strażaków. Przypłynęli własną łodzią i otworzyli drzwi w kilka minut. Okazało się, że zatrzaśnięcia drzwi są w Wenecji czymś normalnym, tylko że najczęściej przydarzają się raczej tym starszym mieszkankom miasta na wodzie.
Tak czy siak – patrzcie, przez co przechodzicie! A może i Wam zostały w pamięci jakieś szczególne drzwi?
Travellersi.pl